(aktualizacja 18.07.2014)
Wielu internautów, którzy pobrali za pomocą sieci Torrent film „Last Minute” otrzymało ostatnio wezwanie do zapłaty od Kancelarii Anny Łuczak.
Pismo wzywa do zapłaty „ugodowej” kwoty 550 zł za „nielegalne rozpowszechnianie utworu bez uprawnienia”. Kancelaria jest pełnomocnikiem spółki Ent One – producenta filmu. Gazeta Prawna dotarła do informacji, że Kancelaria może mieć dane nawet 100 tys. internautów.
Istotną informacją jest, że osobami, które film pobrały, interesuje się prokuratura z Pruszkowa. Prowadzi ona obecnie postępowania w sprawie nielegalnego rozpowszechniania filmów: „Last Minute”, „Czarny Czwartek”, „Drogówka”, „Obława” oraz „Być jak Kazimierz Deyna”. Na razie internauci wzywani są w charakterze świadka w celu złożenia wyjaśnień. Czyn ten opisany jest w art. 116 Ustawy o prawie autorskim, i zagrożony jest grzywną, ograniczeniem wolności lub jej pozbawieniem do lat 2.
Pobierałeś czy wysyłałeś – zarzuty.
Na początek należy wyjaśnić skąd wzięły się zarzuty, skoro internauta film chciał pobrać, a nie udostępnić. Otóż sieć Torrent działa na zasadzie obustronnej wymiany informacji bezpośrednio pomiędzy jej użytkownikami. Program pobierając fragment utworu od innego użytkownika Torrenta jednocześnie udostępnia pobrany już kod innym jej użytkownikom. Stąd zarzut o nielegalnie rozpowszechnianie utworu.
Płacić czy nie płacić?
Co zatem powinna zrobić osoba będąca adresatem takiego pisma? Przede wszystkim zachować spokój i nie podejmować pochopnych decyzji. Po pierwsze należy mieć świadomość, że zapłata ugodowej kwoty nie gwarantuje nam odstąpienia od ścigania przez prokuraturę (ani od dalszych roszczeń ze strony warszawskiej Kancelarii). Przestępstwo tego typu jest co prawda ścigane na wniosek pokrzywdzonego, ale ten wniosek do prokuratury już wpłynął i teraz to prokuratura decyduje czy od postępowania w razie ugody można odstąpić. Dodatkowo zapłata może nas kosztować więcej niż wspomniane 550 zł (w najnowszej wersji pisma żadanie zostało podniesione do 750 zł), gdyż może być traktowana jako przyznanie się do winy w późniejszym procesie karnym lub cywilnym, który może zostać przeciwko nam wytoczony nawet po opłaceniu żądanej kwoty.
Według Kancelarii Adwokat Anny Rurarz kwestia winy w tym przypadku jest niejednoznaczna. Czy bowiem można mówić o udostępnianiu utworu osobom obcym, jeśli komputer wysyłał zaledwie kawałki kodu pobieranego pliku, i to do osób, których ustalić nie sposób, tak jak nie sposób z całą pewnością stwierdzić czy taki odbiór w ogóle nastąpił?
Nie bez znaczenia jest także fakt, że przestępstwo musi być popełnione z zamiarem bezpośrednim, czyli sprawca musi mieć świadomość i wolę jego realizacji. Zamiar ten trzeba wykazać (więcej o tym zagadnieniu w dziale publikacje prawne). Wskazać w tym miejscu należy, że na pewno nie każdy internauta, który film pobrał był świadomy technicznej specyfiki działania protokołu BitTorrent. W takim przypadku zastosowanie ma par. 4 art. 116 w/w ustawy, gdzie zagrożenie jest niższe – do roku pozbawienia wolności.
Przede wszystkim należy wskazać, że pismo posiada pewne braki formalne, i podpisanie tak skonstruowanej ugody może spowodować daleko idące, negatywne konsekwencje dla podpisującego, jednocześnie nie powodując żadnych faktycznych zobowiązań po stronie poszkodowanego Klienta Kancelarii Anny Łuczak.
Nie ulega wątpliwości, że każdy taki przypadek należy rozpatrzyć indywidualnie, bowiem stan faktyczny w każdym przypadku może być inny. Wydanie jednoznacznej opinii jest tym trudniejsze, że Kancelaria Anny Łuczak zmienia treść rozsyłanych pism (Klienci zgłaszający się do naszej Kancelarii przynoszą pisma różniące się treścią). Jeśli są zatem Państwo zainteresowani szczegółową analizą swojej sytuacji, zapraszamy do kontaktu z Kancelarią.